Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Walka z pracodawcą może okazać się skuteczna. Sprawdź gdzie szukać pomocy

Ewelina Sadko
Szokujące raporty Państwowej Inspekcji Pracy. Pracodawcy nie płacą pensji pracownikom i to częst0 od dłuższego czasu.W Małopolsce zachodniej problem dotyczy ponad 8 tys. pracowników, a zaległości sięgają 800 tys. zł. Przez kilka miesięcy o zaległe wynagrodzenia walczyła ze swoim pracodawcą Sylwia Grutka z Oświęcimia. Kobieta pracowała w barze i sklepie spożywczym na zmiany. Na początku szef płacił sumiennie. Kiedy zaczęły się jego problemy i spadek sprzedaży, odbiło się to na wynagrodzeniach dla pracowników. Walka z pracodawcą wcale nie jest łatwa.

- Zależało mi na robocie, bo było bardzo ciężko o jakąkolwiek pracę - mówi Sylwia Grutka. - Kiedy nie dostałam pieniędzy po raz pierwszy, poszłam do szefa, ale tłumaczył się, że ma pewne zaległości, że ureguluje wszystko, więc nie naciskałam, bo wiadomo, że każdemu może się noga powinąć. Czekałam cierpliwie - wspomina oświęcimianka.
Po miesiącu, kiedy nadszedł czas na kolejną wypłatę, szef sklepu i baru poinformował swoich pracowników, że i tym razem nie będzie wypłaty.- Wściekłam się i zaczęłam się dopominać o to, co mi się należy - mówi pani Sylwia. - Byli tacy, co się nie upominali, bo dostali po 100 zł, 200 zł raz w tygodniu. To na zasadzie: masz tu teraz stówę, a jutro dam ci resztę. Tak potrafił ludzi miesiącami oszukiwać i zwodzić. Ze mną nie było tak łatwo - dodaje.
Rozpoczęła walkę o zaległe pieniądze. Najpierw upominała się u szefa w biurze. Po kolejnym miesiącu bezskutecznej batalii zwolniła się z pracy. Od tego czasu odwiedzała sklep i bar kilka razy w tygodniu, przypominając swojemu byłemu pracodawcy o zaległościach.
- Wpadałam i nie patrzyłam na nic, czy są klienci, tylko krzykiem dopominałam się o zaległe trzy tysiące złotych - opowiada Sylwia Grutka. - Raz nawet wezwał policję, że się awanturuję i straszę klientów, ale ja nie miałam za co żyć. To były przecież moje ciężko zarobione pieniądze. Dlaczego miałam odpuścić? - pyta kobieta.
Trzy miesiące od momentu, kiedy nie dostała pensji, zrozumiała, że sama niewiele wskóra. Takich pracowników nielojalnego przedsiębiorcy było więcej. Postanowiła, że poprosi o pomoc "Gazetę Krakowską".
- Ukazał się artykuł o tym, co dzieje się w tej firmie i kilka dni później były szef sam do mnie zadzwonił, żebym zgłosiła się po pieniądze - opowiada kobieta. - Pojechałam i faktycznie, miał przygotowany plik i wypłacił mi wszystko, co do złotówki.
Od tego czasu nie odwiedza tego sklepu ani baru. Do niedawna miała kontakt z innymi kobietami, pracownicami sklepu i baru w Brzeszczach, które nadal walczą o swoje pensje.
- Z tego, co mi wiadomo, to tylko ja dostałam zaległe pieniądze. Cała reszta po bezskutecznej walce odpuściła i nie walczy o swoje. Ja się cieszę, że mi się udało. Teraz mam pracę w sklepie niedaleko domu i wspaniałą załogę i szefostwo. Nigdy nie pozwolę już na to, żeby pracować choć jeden dzień bez wypłaty. Zachęcam wszystkich, którzy zostali oszukani, aby nie odpuszczali i do końca walczyli o swoje prawo do zarobionych pieniędzy - dodaje pani Sylwia.
To niejedyna firma w powiecie oświęcimskim, która ma zaległości w wypłacaniu wynagrodzeń. Z kontroli, które zostały przeprowadzone przez Okręgowy Inspektorat Pracy (OIP) w Krakowie od stycznia do września 2013, wynika, że w 21 zakładach pracy są nieprawidłowości w płatnościach na ponad 60 tys. zł. Problem dotyczy 300 pracowników.
Jeszcze większe zaległości mają pracodawcy w Chrzanowie. Wynoszą one około 230 tys. zł.
O swoje zaległe pensje nadal walczą byli pracownicy Fabryki Lokomotyw "Fablok". Część z nich nie dostała pieniędzy od października 2012 roku.
- Zaległości ciągle są - potwierdza Wiesław Patyk, szef związków zawodowych zakładu. Obecnie w fabryce działa syndyk upadłościowy.
Najgorzej wypadł jednak powiat olkuski. W jednej z firm, zatrudniającej ponad 250 pracowników, pracodawca zalegał z wypłatą ponad 440 tys. zł.
- W wyniku działań inspektorów pracy, cała zaległa kwota została wypłacona pracownikom dodaje Wojciech Dyląg z OIP w Krakowie.
To i tak tylko część zaległości, które mają w swoich płatnościach firmy z Małopolski zachodniej. Inspekcja pracy prowadzi bowiem kontrole wyrywkowo. Jeśli stwierdza nieprawidłowości, może nałożyć na pracodawcę mandat w wysokości 1-2 tys. zł i wydać nakaz natychmiastowego uregulowania płatności.
O kontrolę może też wystąpić sam pracownik. Około 40 proc. kontroli opiera się właśnie na skargach.
Takie zgłoszenie nie może być jednak anonimowe. Trzeba zawiadomić o sprawie, podając swoje imię i nazwisko oraz informację, kto ma zostać skontrolowany. - Jeśli sprawa się przeciąga i po naszej interwencji pensje nadal nie zostają wypłacone, kierujemy sprawę do sądu - zaznacza Wojciech Dyląg. - Pracownicy mogą też szukać pomocy w związkach zawodowych, o ile takie funkcjonują w danej firmie - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto