Najbardziej emocjonujące było ostanie pięć minut, kiedy karę meczu otrzymał Wojciech Wojtarowicz, za przypadkowe zranienie Łukasza Podsiadły. Oświęcimianie już do końca grali w liczebnym osłabieniu, a kiedy na 47 s przed końcem przyjezdni wycofali bramkarza, mieli o dwóch graczy mniej, ale nie złamali świetnie usposobionego Fikrta, który w nieprawdopodobnych okolicznościach bronił strzały z najbliższej odległości Dołęgi i Bepierszcza.
Gdyby oświęcimianie stracili punkty, mogliby mieć do siebie pretensje, bo w 5 min Damian Piotrowicz nie potrafił wykorzystać rzutu karnego. Podszedł do niego bez wiary, więc już przy najeździe na bramkę widać było,że gola nie zdobędzie. _- Karny został podyktowany za podniesienie przez Michał Dankę krążka z linii bramkowej, więc nie mógł uderzać poszkodowany, tylko ktoś z obecnych z naszej formacji na lodzie. Miał uderzać najbardziej doświadczony Jarek Różański, ale trener wskazał na mnie _– tłumaczył niefortunny strzelec karnego.
Na początku trzeciej tercji kibice byli świadkami pięściarskiego pojedynku Kamila Kalinowskiego z Łukaszem Podsiadłą. Tym razem sędzia był jednak pobłażliwy i nie odesłał zawodników do szatni.
- Tłukliśmy się, że hej, jeszcze bolą mnie ręce _– powiedział podwójnie szczęśliwy po meczu Kamil Kalinowski, który zdobył swoją pierwszą bramkę w oficjalnym meczu Unii, w dodatku przeciwko GKS, z którego trafił do Oświęcimia. - Nie wziąłem ze sobą pietruszki, żeby ją wręczyć Dariuszowi Domagale, wiceprezesowi GKS. Liczyłem, że może to zrobić ktoś z kibiców – mówi z uśmiechem hokeista, nawiązując do wypowiedzi katowickiego działacza, krytykującego przejście młodych zawodników do Oświęcimia słowami, że to katowiczanie ich wypromowali, a sami zawodnicy przed przed przyjściem na Śląsk nie wiedzieli, co będą robić, czy może nawet przyjdzie mi handlować pietruszką._
Szybkie otwarcie
Oświęcimianie szybko otworzyli wynik, a Damian Piotrowicz dopełnił formalności po podaniu Jarosława Różańskiego, gdy karę odsiadywał Marcin Słodczyk, tylko przez 14 sekund. Tyle potrzebowali miejscowi do rozmontowania katowickiej defensywy. Kiedy Kalinowski poprawił strzał Mateusza Adamusa, wydawało się, że miejscowi spokojnie “dowiozą” wynik do końca. Jednak katowiczanie, po strzale Musiała, złapali kontakt. Fikrt miał utrudnione zadanie, bo zobaczył krążek w ostatniej chwili, wytaczający się spod brzucha Wojciecha Stachury, który ofiarnie rzucił się pod strzał.
Obie strony należy zganić za nieumiejętność gry w podwójnej przewadze. Dłuższy okres mieli katowiczanie, bo 69 sekund, przy 35 s oświęcimian.
- Był to pojedynek bramkarzy. Cieszę się, że “Fiki” by lepszy. Na uznania zasługują też Filip Komorski _i Kamil Kalinowski. Zagraliśmy lepiej niż z Sanokiem, ale w grze zespołu jest jeszcze wiele do poprawy_ – mówiąc te słowa Jewgienij Lebiediew nie wiedział, że jest już następca na jego miejsce.
- Szkoda tego meczu, bo grając w ostatnich pięciu minutach w przewadze mogliśmy nawet wygrać. Tuż przed ligą doszło do nas wielu zawodników, więc zespół potrzebuje zgrania – ocenił Mariusz Kieca, trener katowiczan.
Aksam Unia Oświęcim – HC GKS Katowice 2:1 (1:0, 1:1, 0:0)
1:0 Piotrowicz - Różański 7.03, w przewadze, 2:0 Kalinowski - Adamus 20.26, 2:1 Musiał – Szewczyk 22.30.
Sędziował: Sebastian Molneda (Sosnowiec). Kary: 37 (w tym kara meczu dla Wojtarowicza) – 14 minut. Widzów: 700.
Aksam: Fikrt – Połącarz, Kasperczyk, Komorski, Kalinowski, Adamus – Żogała, Jakesz, Jaros, Tabaczek, Wojtarowicz – Ciura, Urbańczyk, Różański, Stachura, Piotrowicz – Wardecki, Nowotarski, Malicki, Kwadrans, Klaja.
GKS: Raszka – Zukal, Bigos, Drzewiecki, Frączek, Bepierszcz – Danko, Podsiadło, Dołęga, Słodczyk, Valusiak – Musiał, Krokosz, Szewczyk, Szymański, Przygodzki.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?