Czytaj także: Chciała bronić córki, wtrąciła syna za kraty
O sprawie Barbary Pawlik pisaliśmy już w maju. Zofia Klęczar, matka, chciała uwolnić córkę z rąk męża kata. Wtedy toczyła się już w sądzie sprawa przeciwko Łukaszowi P. o znęcanie się nad żoną.
- Kiedy otrzymaliśmy informacje o sytuacji rodzinnej pani Barbary, skontaktowaliśmy się z właściwym komisariatem policji i tam uzyskaliśmy informację, że wobec jej męża jest już prowadzona sprawa o znęcanie się nad rodziną - mówi Małgorzata Jurecka, rzecznik oświęcimskiej policji.
Łukasz P. dostał wyrok. Pół roku w zawieszeniu na trzy lata. Mimo tego, przez kilka miesięcy mieszkał ze swoją ofiarą pod jednym dachem. - Nie miałam odwagi, żeby od niego odejść - mówi Barbara Pawlik. - Ale dzięki mamie zrozumiałam, że tak nie można żyć. Musiałam uciekać.
Miarka się przebrała, kiedy Łukasz P. kolejny raz rzucił się na żonę. - Groził, że mnie zabije, jeśli nie wycofam pozwu o alimenty. Mąż dostał pismo i wezwanie na rozprawę - mówi Barbara Pawlik. - Przeczytał dokumenty i wpadł w furię. Wybiegłam z mieszkania, żeby ratować swoje życie.
Na szczęście Łukasza P. zatrzymali na klatce sąsiedzi, którzy wiedzieli już, co się dzieje. - Ja pobiegłam prosto na komisariat - dodaje pani Barbara. Na komisariacie Barbara Pawlik złożyła doniesienie o groźbach karalnych. Do mieszkania już nie wróciła...
Dzieci pozostają pod opieką matki Łukasza P., która mieszka z synem. Sąd ma zadecydować, gdzie zostaną umieszczone. Prawdopodobnie trafią do rodziny zastępczej.
- Nie mam odpowiednich warunków mieszkaniowych, ale nie pozwolę, żeby dzieci zostały z mężem - mówi Barbara Pawlik. - Chce zamieszkać razem z nimi w domu samotnej matki w Zakopanem. Jak one zostaną u męźa, może stać się tragedia - dodaje ze łzami w oczach zrozpaczona matka.
Niestety nie udało nam się skontaktować z Łukaszem P. Barbara Pawlik także nie może dodzwonić się do męża. Nie wie, co się dzieje z jej dziećmi.
- Dziewczynki na pewno tęsknią za mną tak bardzo, jak ja za nimi - mówi pani Barbara. - Chciałabym je choć na chwilę przytulić i obiecać, że już niedługo ten koszmar się skończy.
Bielska policja doskonale zna rodzinę Pawlików. Funkcjonariusze kilkakrotnie interweniowali w ich mieszkaniu. Zwykle jednak sprawy kończyły się wycofaniem zeznań przez Barbarę.
- Jesteśmy od tego, żeby pomagać - mówi Elwira Jurasz, rzecznik policji w Bielsku- Białej. - Jeśli matka nie ma odebranych praw rodzicielskich, może w asyście policji wejść do mieszkania, aby zobaczyć się z dziećmi. Wcale nie musi być zameldowana w mieszkaniu, żeby miała prawo tam przebywać.
Barbara Pawlik odbyła szereg rozmów z kuratorami, psychologami i funkcjonariuszami policji. Teraz dopiero zrozumiała, że jest ofiarą, która potrzebuje pomocy. We wrześniu sąd zadecyduje o dalszym losie dzieci Barbary i Łukasza.
Jesteś atrakcyjna? Masz w sobie to „coś”?**Zostań Miss Lata Małopolski 2011!**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video! Zapisz się do newslettera!
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?