Fontanny pełne koloru, ale i pułapek. Ostre płyty zmorą rodziców i kłopotem dla dzieci
– Ławki są w cieniu, dzieci mogą pobiegać na podestach, ale od kilku miesięcy woda z niej leje się na środek parku i tam od razu jest ogromna kałuża – mówi Apolonia Wołek z Chełmka. Urząd miasta przyznaje, że od czasu uruchomienia fontanna była kilka razy zepsuta, jednak awarie są na bieżąco usuwane. Ta obecna też zostanie zlikwidowana w najbliższym czasie. W Wadowicach najnowsza fontanna stoi na placu Jana Pawła II. Tu podobnie jak w Oświęcimiu zrobiono ją przy okazji rewitalizacji centrum miasta. Spór o koszt fontanny trwa od maja ubiegłego roku. Wykonawca sądzi się z magistratem o stawkę za jej wykonanie i montaż. Według urzędu fontanna pochłonęła 667 tys. zł. Mieszkańcy wyliczają jej więcej wad niż złotówek w rachunku za wykonanie. – Cała konstrukcja to granitowe bloki nałożone jeden na drugi, więc w większości składa się z ostrych krawędzi i rogów – mówi Marek, mieszkaniec Wadowic. – Jeśli ktoś wejdzie na nią i na jego nieszczęście się poślizgnie, to ma gwarantowane szycie głowy, o ile uda mu się przeżyć ten upadek – dodaje ironicznie i podkreśla, że większość rodziców, którzy przychodzą tu z dziećmi, zabrania pociechom zbliżania się do dysz z wodą, które są na szczycie. – Jest też bardzo głośna, bo woda z całym impetem roztrzaskuje się na płytach, a dysze umieszczone są bardzo wysoko – mówi Mateusz Klinowski, radny miejski z Wadowic.