W najgorszej sytuacji jest Agata Gworek, której dom znajduje się naprzeciwko budynku Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Przed jej posesją jest przystanek autobusowy i nowa zatoczka odgrodzona od pobocza krawężnikami. Z drugiej strony, także w pobocze, wstawiono krawężniki, a nowy asfalt podniósł poziom drogi o kilka centymetrów. Wszystko to spowodowało, że woda płynąca ulicą ma tylko jedno ujście: na mostek i wjazd do domu Agaty Gworek.
– Zrobili lej i po deszczu woda spłynie mi do domu, który jest prawie 1,5 metra niżej od drogi – mówi pani Agata. – Wcześniej już nas zalewało, mimo że woda nie zlewała się bezpośrednio na podwórko. Nie chcę sobie nawet wyobrazić, co będzie teraz, gdy spadnie duży deszcz. Nie rozumiem, kto w ogóle pozwolił na taką spartoloną robotę – mówi zdenerwowana mieszkanka.
W podobnej sytuacji jest wielu jej sąsiadów.
– Worki z piachem mam już przygotowane, bo wystarczy nawet krótki deszcz i „rzeczka” spłynie z asfaltu prosto do mojej piwnicy – mówi Krzysztof Rymkiewicz. – Nie wiemy już, gdzie szukać pomocy, bo wszędzie odsyłają nas z kwitkiem – dodaje.
Na miejscu, gdzie według mieszkańców doszło do niedoróbek, zjawili się przedstawiciele Zarządu Dróg Wojewódzkich z Krakowa. Skontrolowali inwestycję, jednak nie zgodzili się odpowiedzieć na pytania ludzi, którzy zebrali się przy drodze. Widząc zgrupowanie, inspektorzy ZDW odjechali do Urzędu Gminy w Oświęcimiu. Ludzie nie dali za wygraną i pojechali za nimi. Pod urzędem czekało już dwóch pracowników wydziału inwestycji i zamówień publicznych: Piotr Kraj i Jarosław Wideł. Inspektorów ZDW nie było.
– Zapraszam na górę na spokojną rozmowę – zakomunikował Piotr Kraj.
Na spotkaniu zabrakło wójt gminy Małgorzaty Grzywy. Był za to sekretarz Robert Dziuba, ale nie zdołał ostudzić emocji mieszkańców. – Ciągle słyszymy, że to nie jest inwestycja Urzędu Gminy i nie możecie nic zrobić, więc jaką pomoc nam oferujecie? – pytała Agata Gworek. – Możemy działać jedynie w ramach kompetencji. Wyślemy pismo do ZDW i będziemy czekać na odpowiedź – odpowiedział sekretarz.
Mieszkańcy dowiedzieli się, że UG nie miał wcześniej wglądu do szczegółowych planów inwestycji. ZDW nie miał obowiązku informować o tym, ale UG mógł poprosić o mapy. Gdyby wcześniej zauważono, że przy drodze nie ma odwodnienia, dziś problemu by nie było.
– Zapytałem inspektora, gdzie według niego poleci woda z tej drogi. Odpowiedział: to tu, to tam i wskazał ręką dwie strony jezdni – przyznaje Piotr Kraj. Dodał jednak, że nic zrobić nie może.
Po burzliwej wymianie zdań, mieszkańcy wyszli z urzędu niezadowoleni. Naszym dziennikarzom udało się jednak porozmawiać z inspektorami z ZDW, którzy byli na wizji przy ul. Beskidzkiej.
– Każdemu zdarza się popełnić błędy – przyznał pracownik ZDW. – Tak to zostać nie może. Obiecuję, że zadbamy o całościowe odwodnienie jezdni. Nie dopuścimy do sytuacji, żeby kogoś zalewało przez naszą pomyłkę – obiecał inspektor.
Remont nawierzchni potrwa do końca miesiąca.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?