Jubilat Izdebnik remisuje w Oświęcimiu z MKP Unią

Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1:1, a oba gole padły w drugich 45 minutach. Goście objęli prowadzenie 10 minut po zmianie stron. Przy biernej postawie defensywy Unii, sam przed bramkarzem znalazł się Ireneusz Ziaja i płaskim uderzeniem pokonał Krzysztofa Smoka. Minutę później Jubilat miał "meczbola". Z woleja przymierzył Grzegorz Grabek, a piłka o centymetry minęła "długi" słupek.

- Gdyby wówczas piłka znalazła drogę do siatki, to prawdopodobnie wrócilibyśmy do domu bogatsi o trzy "oczka" - mówi Michał Jezioro, grający trener Jubilata.
- Znowu zabrakło szczęścia. To już kolejny mecz, w którym prowadzimy, a musimy dzielić się punktami z rywalem. O wszystkim zadecydował stały fragment gry. Popełniliśmy błąd w kryciu i zawodnik Unii wepchnął piłkę z bliska do siatki. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że końcowy wynik jest sprawiedliwy - dodaje trener, który pojawił się na boisku w trzeciej minucie. - Na początku meczu kontuzji doznał Dawid Klimczyk. To była wymuszona zmiana - wyjaśnia.

W bramce Jubilata zagrał Marcin Zabawa. Zastąpił on Pawła Porębskiego, którego kontuzja wykluczyła z udziału w meczu przeciwko Unii. - Marcin Zabawa zagrał bardzo dobre spotkanie. Wybronił kilka trudnych piłek i był pewnym punktem. Nie tylko on, ale i cały zespół zasłużył na ciepłe słowa. Zostawiliśmy w Oświęcimiu sporo zdrowia i pokazaliśmy charakter. Michał Jezioro był zaskoczony niską frekwencją na obiekcie Unii. Mecz oglądało niespełna 50-ciu kibiców. - Kiedy przed laty broniłem barw Kalwarianki, przyjeżdżaliśmy "na Unię". Pamiętam, że kibice wypełniali po brzegi nie tylko trybunę krytą, ale i przeciwległą cześć stadionu. Gdzie te czasy - westchnął trener.

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolsce
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu