Z jesiennej kadry nikt nie ubył natomiast działaczom udało się pozyskać 19-letniego Kamila Dokudowca z trzecioligowych Goczałkowic. Jest ofensywnym zawodnikiem. Być może szybko stanie się „żądłem” nowowsian, bo rywale zwykle skupiają się na wyłączeniu z gry Mariusza Piskorka.
- Liczymy, że jak nasza siła ognia rozłoży się na dwóch snajperów, to zawsze przynajmniej jeden będzie miał dzień do strzelania goli – analizuje Rafał Naglik, prezes Niwy. - Pojawienie się nowego ofensywnego gracza powinno odciążyć też mentalnie Mariusza Piskorka, że nie wszystko będzie spoczywało na jego barkach. A jakby tak nasi ofensywni gracze doskonale się uzupełniali, to żaden rywal nie będzie nam straszny – żyje nadzieją działacz Niwy.
Drugim nowym zawodnikiem będzie bramkarz Rafał Korzec, który kiedyś grał w Niwie, ale potem odszedł do Unii Oświęcim, a ostatnio grał na Woli. Działacze Niwy poszukiwali bramkarza, bo jesienią mieli tylko Grzegorza Gacura. Trudno jednym golkiperem ograć cały sezon, bo może się trafić absencja wynikająca z kontuzji lub kolorowych kartoników.
Nie ma presji wyniku
Niwa Nowa Wieś jest wiceliderem z takim samym dorobkiem punktowym jak liderujące Tempo Białka. Nowowsianie mają jednak o jeden mecz rozegrany więcej od rywali.
- Nie zamierzamy na zespole wywierać żadnej presji wyniku – wyjawia prezes Naglik. - Pewnie, że po to się gra, żeby wygrywać, lecz pompowanie sukcesu nie pomaga. Po spadku z czwartej ligi już szósty sezon walczymy w okręgówce, ale niczego nie zamierzamy robić na siłę.
Do nabytków działacze Niwy zaliczają także Krzysztofa Chrapka, który – mimo obowiązków prowadzenia szkółki piłkarskiej – zadeklarował większe zaangażowanie w seniorską drużynę, bo w pierwszej rundzie zagrał tylko kilka spotkań, wchodząc głównie z ławki. Działacze wraz z trenerem mają świadomość, że zawodnik z ekstraklasową przeszłością na szczeblu międzypowiatowym zrobi różnicę.
Niwa drużyną wyjazdów
Niwa jesienią była drużyną wyjazdów. Na obcych boiskach straciła tylko dwa punkty, remisując w Kalwarii Zebrzydowskiej 1:1. - A i to spotkanie powinniśmy byli wygrać, bo rywale zdobyli gola w ostatniej minucie, w dość szczęśliwych okolicznościach – przypomina prezes Naglik.
Pytany o receptę na sukces na własnym boisku nie ma jednoznacznej odpowiedzi. - Zespoły przyjeżdżające do Nowej Wsi „murują” dostęp do własnej bramki, więc - jako jeden z ligowych faworytów - musimy prowadzić grę – tłumaczy działacz Niwy. - To dlatego przegraliśmy z niżej notowanymi ekipami z Żarek czy Zatora. Wierzę, że pojawienie się w naszej ekipie nowego ofensywnego gracza pozwoli nam szybciej kruszyć mury rywali, bo – im dłużej utrzymywali u nas korzystny wynik – tym bardziej wzrastały ich nadzieje na jakąś zdobycz.
„Klub Stu” prężnie działa
W Nowej Wsi powołali do życia „Klub Stu”. Nazwa jest umowna, bo jego członkowie nie muszą wpłacać co miesiąc stu złotych, a dowolne datki. - Mamy już 80 członków naszego „Klubu Stu”, a – że są to niezwykle dla niego oddani ludzie – najlepiej świadczy fakt, że ze składek mamy ponad pięć tysięcy miesięcznie. To prawie drugie tyle, ile wynosi roczna dotacja z gminnej kasy rozłożona na dwanaście miesięcy. W trudnych dla sportu czasach liczy się każda złotówka – kończy prezes.
Niwa ma za sobą kilka sparingów: Radziechowy-Wieprz 3:3, Orzeł Ryczów 1:0, LKS Jawiszowice 0:5.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?