Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kęty: seryjny zabójca - maniak strzela do kotów. Postrzelone zwierzęta trafiły do weterynarza

Monika Pawłowska
Strach padł na właścicieli czworonogów. W gminie Kęty i sąsiadujących z nią po stronie śląskiej Kobiernicach, Czańcu i Porąbce ktoś strzela do kotów. W ciągu kilku tygodni do jednego z kęckich gabinetów weterynaryjnych trafiło dziesięć "dachowców" z ranami postrzałowymi.

Do zwierząt strzelano z broni pneumatycznej. Tylko trzy udało się uratować. Sprawę wyjaśnia policja w Oświęcimiu i w Kobiernicach.

Do postrzeleń czworonogów najczęściej dochodzi na terenie wsi. Koty, które zawsze chodzą własnymi drogami, są łatwym celem dla bezdusznego strzelca lub strzelców. Do tej pory nie udało się go zidentyfikować, choć w dwóch przypadkach zlecono badania balistyczne. Jeszcze nie ma wyników.

- Przypadków postrzelenia kotów prawdopodobnie było więcej niż 10, ale gdy w ciele nie było śrutu - bez specjalistycznych badań trudno byłoby to stwierdzić, a badania są bardzo drogie - mówi Mariusz Węgrzyn, współwłaściciel Centrum Zdrowia Małych Zwierząt w Kętach.

Razem z pięcioosobowym zespołem przeprowadził trzy skomplikowane operacje ratujące zwierzęta. Trwały od trzech do sześciu godzin. Są bardzo kosztowne. Jednostka krwi dla kota kosztuje 250 zł, a takich trzeba dwie lub trzy. W sumie uratowanie jednego kota kosztowało ok. tysiąc zł. Wszystkie były w bardzo ciężkim stanie.

- To były operacje wysokiego ryzyka - wyjaśnia Mariusz Węgrzyn. - Przestrzelony woreczek żółciowy, wątroba czy klatka piersiowa wymagają zabiegów wręcz mikrochirurgicznych - dodaje.

Koty, których właściciele podejrzewają, że ich zwierzę zostało postrzelone, trafiają zazwyczaj do kęckiej lecznicy, ponieważ tylko ta - poza jedną w Oświęcimiu - ma aparat rentgenowski.

Nie wszyscy właściciele kotów zgłosili zamach na życie pupilów na policji.
- Prowadzimy jedną taką sprawę - mówi Piotr Sidzina, komendant policji w Kobiernicach. - Zgodnie z nowymi przepisami, za zrobienie krzywdy zwierzęciu sprawca może trafić za kratki nawet na trzy lata - dodaje.

Sądy nie wymierzają maksymalnej kary, co nie znaczy, że oprawcy mogą się czuć bezkarni. Sąd Rejonowy w Oświęcimiu skazał ostatnio mężczyznę, który chciał utopić własnego psa, na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Zobowiązał go do pokrycia kosztów rozprawy sądowej i wpłacenia na konto OTOZ Animals 500 zł.

- Strzelanie do zwierząt jest przestępstwem - mówi Małgorzata Jurecka, rzeczniczka oświęcimskiej policji. - Właściciele rannych i zabitych czworonogów winni to zgłosić policji.

Nie zabijaj
Od 1 stycznia obowiązuje znowelizowana ustawa o ochronie zwierząt. Najważniejsze zmiany to m.in. zakaz narażania zwierząt gospodarskich i domowych na warunki atmosferyczne groźne dla ich zdrowia i życia, zakaz stałego trzymania psów na uwięzi (ponad 12 godzin) i na łańcuchu krótszym niż 3 metry, zniesienie przepisu, że myśliwym wolno zabijać wałęsające się psy i koty. Zwiększono karę więzienia do 3 lat za znęcanie się lub zabicie zwierzęcia oraz wysokość nawiązki orzekanej przez sąd do 100 tys. złotych.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto