Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Recenzje nowości płytowych. Gotycki mrok The Damned. Jazzowa wirtuozeria Charlie Wattsa. Rockowe hymny Alice Coopera

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
The Damned
The Damned Timo Jager
The Damned łączą punk i gotyk. Charlie Watts grał nie tylko w The Rolling Stones. Alice Cooper nie taki straszny, jak go malują. Frontside się nie starzeje. Recenzje nowości płytowych.

Polska branża gier komputerowych jest światową potęgą!

od 16 lat

The Damned „Darkadelic”, Mystic, 2023
Od czasu powstania w 1976 roku, The Damned jest jednym z najbardziej cenionych zespołów wywodzących się z brytyjskiej sceny punkowej. Ich debiutancki album zatytułowany „Damned Damned Damned” ukazał się 46 lat temu i jest dziś klasykiem gatunku. Ostatnią studyjną płytą brytyjskich pionierów punka była „Evil Spirits” z 2018 r., która znalazła się na siódmym miejscu najlepiej sprzedających się albumów w Wielkiej Brytanii. W zeszłym roku The Damned wydali koncertowy album „A Night of a Thousand Vampires”, który pokazuje, że mimo upływu lat, w muzykach jest mnóstwo rockowej energii.

Potwierdza to również nowa studyjna płyta The Damned. Można na niej usłyszeć ulubione przez publiczność „The Invisible Man”, „Beware of the Clown”, and „You’re Gonna Realise”, które zespół wykonywał podczas niedawnych koncertów w Europie. Nagrania z „Darkadelic” to jedne z najostrzejszych piosenek nagranych do tej pory przez Brytyjczyków. Zespół przekracza granice gatunków, a nowe utwory są przesiąknięte odniesieniami do klasycznych horrorów i swingującego klimatu Londynu lat 60. Do zespołu w składzie Dave Vanian, Captain Sensible, Paul Gray i Monty Oxymoron na nowym albumie dołączył perkusista William Granville-Taylor.

Charlie Watts „Anthology”, BMG, 2023
Legendarny członek The Rolling Stones, Charlie Watts zmarł w 2021 roku. Przez ponad 55 lat stanowił filar tego najsłynniejszego, a zarazem nieprzerwanie koncertującego zespołu świata. Samemu próbując stać z boku sławy, słynął ze swojej skromności. Nigdy nie ukrywał, że mimo, iż granie w The Rolling Stones było jego największym dokonaniem i najlepszą rzeczą, która przytrafiła mu się w życiu, w głębi serca był wierny jazzowi. Nagrywał, koncertował i zapraszał do współpracy wielu muzyków jazzowych, jak kontrabasista Dave Green, saksofoniści: Peter King, Evan Parker i Courtney Pine oraz trębacz Gerard Presencer

„Anthology” to pierwsza kompleksowa próba podsumowania dokonań Wattsa jako muzyka jazzowego. Zbiór nagrań, które się znajdują na dwóch kompaktowych krążkach z zestawu, pokazuje całe spectrum jego kariery i albumów od 1986 aż do 2004 roku i nagranych w różnym składzie, jako kwartet, kwintet i orkiestra. Dodatkowo na „Anthology” otrzymujemy trzy utwory nigdy niepublikowane, pochodzące z koncertu Wattsa ze swoją grupą ze Swindon Arts Centre: „Rockhouse Boogie”, „'Ain't Nobody Minding Your Store” oraz „Swindon Swing”. I choć to klasyczny jazz – trudno nie usłyszeć w tej muzyce rockowej energii.

Alice Cooper „Road”, BMG, 2023
Kiedy zaczynał w latach 70., uznano go za pioniera horror rocka, bo prezentował na scenie szokujące show na czele z obcinaniem mu głowy na gilotynie. Towarzyszył temu siarczysty rock, który kochały wszystkie ówczesne nastolatki. Alice Cooper tym samym był prekursorem zarówno heavy metalu, jak i punka. Z czasem odpuścił sobie jednak teatralne występy i skoncentrował się na tworzeniu przebojowych piosenek. Być może stało się tak dlatego, iż nawrócił się na chrześcijaństwo. Nie pozbawiło to jednak rockowego pazura jego muzyki. Dowodem tego najnowszy album piosenkarza – „Road”.

Został on wyprodukowany przez wieloletniego współpracownika wokalisty, Boba Ezrina i nagrany z zaufaną ekipą muzyków - Ryanem Roxie (gitara), Chuckiem Garricem (bas), Tommym Henriksonem (gitara), Glenem Sobelem (perkusja) i Nitą Strauss (gitara). „Road” łączy starą muzyczną szkołę Alice Coopera z natychmiast rozpoznawalnym charakterem i mnóstwem świeżej energii. Nie brak tu też gości - to choćby Tom Morello z Rage Against The Machine, który wymiata na gitarze w nagraniu „White Line Frankenstein”.

Frontside „… i odpuść nam nasze winy”, Mystic, 2023
Album „… i odpuść nam nasze winy…” został wydany po raz pierwszy w 2002 roku przez Mystic Production i stanowił przełom w karierze zespołu Frontside. Była to jego druga płyta studyjna, która zaprezentowała nowe, cięższe i bardziej agresywne oblicze grupy. Zawierała jedenaście utworów utrzymanych w stylistyce metalcore’u z elementami death metalu i thrash metalu. Teksty poruszały tematykę religijną, społeczną i osobistą, a wokalista Sebastian „Astek” Flasza śpiewał zarówno po polsku, jak i po angielsku.

Album spotkał się z bardzo dobrymi recenzjami zarówno krytyków, jak i fanów. Został nagrodzony Fryderykiem w kategorii „Najlepszy zespół hard & heavy” w 2003 roku. Rok później ukazała się anglojęzyczna wersja płyty pod tytułem „Forgive Us Our Sins”, wydana przez szwedzką wytwórnię Regain. Teraz po 21 latach od daty premiery, jedna z najważniejszych i najbardziej wpływowych polskich grup metalowych Frontside, wznowiła tamten album. I okazuje się, że mimo upływu czasu muzyka z płyty nadal brzmi świetnie – uderza mocną energią, przykuwa uwagę szczerością i wzbudza podziw dla muzycznej inwencji młodych muzyków z Sosnowca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Recenzje nowości płytowych. Gotycki mrok The Damned. Jazzowa wirtuozeria Charlie Wattsa. Rockowe hymny Alice Coopera - Gazeta Krakowska

Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto