Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śladami Alka, Zośki i Rudego. Gra miejska w Jawiszowicach, czyli poczuć klimat małego sabotażu z czasów II wojny światowej. WIDEO

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Wideo
od 16 lat
W Jawiszowicach, przy okazji Święta Niepodległości, zorganizowano grę miejską, której tematem tym razem była „gra o Stolicę”. Uczestnicy mogli w niej poczuć klimat tzw. małego sabotażu z czasów II wojny światowej, w której specjalizowały się Szare Szeregi i patroni imprezy, czyli Alek, Zośka i Rudy. Imprezę wsparł Ośrodek Kultury w Brzeszczach.

W grze mogli uczestniczyć nie tylko harcerze i zuchy, ale także mieszkańcy. Warunkiem było spełnienie regulaminowego wymogu, aby patrol liczył minimum trzy, a maksimum osiem osób.

Uczestnicy gry w swoich patrolach (drużynach), w ciągu kilku godzin, musieli zaliczyć kilka punktów, w których musieli się wykazać nie tylko kreatywnością, ale także siłą fizyczną czy sprytem.

- Wszystko, by poczuć klimat tragicznych dni II wojny światowej, kiedy patroni imprezy, czyli Zośka, Alek i Rudy, z narażeniem życia brali udział w wielu akcjach małego sabotażu, aby pokazać niemieckiemu okupantowi, że Polska nie zginęła, choć na mapie świata jej nie było – podharcmistrz Małgorzata Bul, organizatorka gry, wyjawia zasady.

Jerzy Zaborski

Patrole za wykonane zadania otrzymywały punkty, które na finiszu decydowały o kolejności.

Na punkcie, gdzie malowano hasła antyhitlerowskie, trzeba było wykazać się kreatywnością. Byli tacy, którzy dobrze pamiętali hasła obowiązujące w czasach wojennej zawieruchy.

Trzeba było nie lada wysiłku fizycznego przy zadaniach z zasad transportu rannych.
- Nie było noszy, więc trzeba było sobie radzić w trudnych czasach na polu walki – podkreślali młodzi harcerze, ochoczo podejmując wyzwania.

Spryt natomiast potrzebny był przy namiastce klimatu zrywania faszystowskich symboli. Oczywiście uczestnicy gry nie musieli się wspinać po dachach, jak to robili Alek, Zośka czy Rudy. Jednak trzeba było pod „pajęczą siecią” sznurów dostać się do swastyk, żeby je zerwać i osadzić tam polskie symbole narodowe.

Jerzy Zaborski

- To prawdziwie wojskowe klimaty. Trzeba się czołgać jak wojskowi rekruci. Nie ma innego wyjścia – komentowali harcerze, chcąc za to zadanie otrzymać jak najwięcej punktów.

No i nie brakło śmiałków, by pełzać. Co tam ubranie, wypierze się. A błoto?

- Jak się wysuszy, to się wykruszy – jeden z młodych harcerzy wykazał się znajomością żołnierskich realiów polowych.

W patrolach rodzinnych najlepsze okazały się „Wędzone prosiaki”. W zuchach z zadaniami najlepiej poradziły sobie „Zielone Biedronki”. Wśród harcerzy wygrały „Ziemniaczki z piekarnika”, a patrolach harcerzy starszych najlepsi byli „Cercatore”.

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski

Inne zdjęcia:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto