Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tak powstają rogale marcińskie z Gorlic. Cukiernicy z Podzamcza mają autorski przepis. Tylko w listopadzie wypieką ich ponad 30 tys. sztuk

Agnieszka Nigbor-Chmura
Agnieszka Nigbor-Chmura
Wideo
od 16 lat
Tradycja wypieku rogali marcińskich znana w Poznaniu, ale też w całej Wielkopolsce, zadomowiła się w Gorlickiem za sprawą cukierników z Podzamcza. Ich autorski przepis na jesienny smakołyk z białym makiem, ma już tylu fanów, że tylko na zamówienie, w tym tygodniu w firmie z ćwierćwieczną tradycją, wypieczonych zostało ponad 5000 takich rogali, a ich całkowita produkcja w listopadzie, może sięgnąć nawet 30000 sztuk.

Czas listopadowy w firmie Stanisława Muchy-Słomskiego, jego żony Teresy i córki Magdaleny Górskiej to okres dedykowany rogalom marcińskim, wypiekanym właśnie z okazji imienin świętego Marcina, które wypadają już jutro, w sobotę, 11 listopada.

W Podzamczu ruch jest jak w ulu, bo i pracy jest dużo. Siły całej załogi szczególnie dzisiaj, w przeddzień św. Marcina koncentrują się na rogalach z drożdżowego ciasta z nadzieniem z białego maku, lukrem i płatkami migdałów. Na straży wyrabiania ciasta, uszlachetniania go, wałkowania, zawijania aż w końcu pieczenia i dekorowania rogali od kilku już dni niestrudzenie stoją cukiernicy Iwona Kijek, Krystyna Środulska, Wioleta Halczak, Magdalena Florian, Joanna Wszołek, Zofia Adamkiewicz i ucząca się zawodu Emilia Węglarz.

Cukier roztarty z jajkami, mlekiem i drożdżami jest już w misie urządzenia do wyrabiania ciasta, ale żaden z zatrudnionych tutaj cukierników nawet na torturach proporcji by nie zdradził.

- To firmowa tajemnica, bo i receptura nie jest skopiowana, ale nasza, autorska – mówi Iwona Kijek, do której rąk trafia zarobione już ciasto.

Trzeba mieć sporo siły, by w drożdżową kulę przy użyciu tradycyjnego drewnianego wałka wbić dodatkowy tłuszcz. Pani Iwonie zajmuje to zaledwie kilka sekund. Wszystko, jak podaje cukierniczka: - Dla uszlachetnienia ciasta i po to, by po wielokrotnym jego rozwałkowaniu i upieczeniu, pięknie się rozwarstwiało.

Wieloletnie doświadczenie, zręczność i wprawa sprawiają, że wszystko dzieje się tutaj błyskawicznie. Cienki płat ciasta trafia na blat cukierniczy i z mistrzowską wprawą pani Iwony jest dzielony na równe trójkąty. Teraz to moment, gdy rogal dostaje swe serce – słodkie nadzienie ze zmielonego białego maku, wzbogaconego bakaliami.

Spod rąk cukierniczek w błyskawicznym tempie wychodzą równiutkie rogale, na finał smarowane roztrzepanym jajkiem, które w pieczeniu doda im złocistego koloru. Pulchności i objętości nabierają w garowni. To miejsce, gdzie pierwsze skrzypce grają drożdże i temperatura. Tutaj rogal zwiększa swoją objętość dwukrotnie i zaraz potem ląduje w piecu, by chwycić rumieńców.

Wystudzone rogale znów trafiają na cukierniczy blat, a całości dopełnia gęsty biały lukier i odrobina płatków migdałowych, którymi udekorowane są gotowe słodkości świętego Marcina.

- Wypiek rogali marcińskich ma w naszej firmie już kilkuletnią tradycję. Rogale są produkowane w sposób tradycyjny - ręcznie. I muszę przyznać, ze produkt smakuje naszym klientom, bo cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Spodziewamy się, że tylko w listopadzie sprzedamy około 30000 sztuk naszych gorlickich rogali marcińskich - podaje na koniec Stanisław Mucha-Słomski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto