Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W barze bagnetem wyrównał stare porachunki

Artur Drożdżak
Krzysztof K. skazany na 9 lat więzienia za dźgnięcie bagnetem w toalecie baru Magnat
Krzysztof K. skazany na 9 lat więzienia za dźgnięcie bagnetem w toalecie baru Magnat
- Biegli wykluczyli, by pokrzywdzony Jerzy K. sam nadział się na nóż. Dlatego taka wersja zdarzenia podana przez oskarżonego nie jest prawdziwa- uznał krakowski sąd. I skazał Krzysztofa K. na 9 lat więzienia za usiłowanie zabójstwa kumpla od kieliszka. Wyrok nie jest prawomocny.

Osoby dramatu: Jerzy K. i Krzysztof K., obaj z kryminalną przeszłością. Miejsce: toaleta baru Magnat w Oświęcimiu. Czas: 19 stycznia ub.r. Wstępne ustalenia policji: 47-letni, dobrze zbudowany Krzysztof K., z zawodu ślusarz, obecnie rencista, popijał z kumplem Jerzym K. zimną wódkę i piwo. Mieli już mocno w czubie, gdy karany w przeszłości za rozboje, ostrzyżony na jeża, krępy Krzysztof K. zaczął się przechwalać, że ma ze sobą bagnet o 15 cm ostrzu.

Nagle, jak to przy alkoholu bywa, bez wyraźnego powodu w mało parlamentarnych słowach rzucił do kumpla, że chętnie by go zaj... i jeszcze zap..Jerzy K. widząc, że to nie przelewki, próbował dać nogę z baru, zamówił sobie taksówkę. Chociaż obawiał się kolegi to zgodził się jeszcze pójść z nim do toalety. Tam doszło do ugodzenia nożem w brzuch Jerzego K. Właśnie w tym samym momencie do ubikacji wszedł za potrzebą trzeci uczestnik biesiady, Andrzej G.

- Co się tutaj dzieje ! Ty krwawisz ? - rzucił w stronę rannego i próbował tamować mu krew. Trzej mężczyźni nie czekali na przyjazd pogotowia, ale szybko wsiedli do stojącej przed barem taksówki i pojechali do oświęcimskiego szpitala.

Na miejscu zaczęto opatrywać rannego, a gdy po chwili zjawiła się policja to Krzysztof K. skłamał, że jest taksówkarzem, który przywiózł Jerzego K., by tu udzielono mu pomocy. Po chwili uciekł z budynku szpitala, zatrzymano go dopiero po kilku godzinach w domu. Nie przyznał się do usiłowania zabójstwa kolegi, a tylko do kłótni z kolegą, który nie chciał mu oddać 40 złotych długu.

-To był nieszczęśliwy wypadek. Kolega przypadkiem nadział się na bagnet, który miałem w ręce - bronił się. Trafił do wadowickiego zakładu karnego. Jak się okazało po kilku miesiącach znalazł się tam też Jerzy K., który wykurował się w szpitalu, ale popadł w konflikt z prawem i został aresztowany.

- Właśnie tam pokrzywdzony Jerzy K. i Krzysztof K. przez pośredników próbowali się dogadać i uzgodnić wersję zdarzenia nieco korzystniejszą dla oskarżonego - mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Beata Marczewska. Dowodem w tej sprawie były grypsy zarekwirowane przez służbę więzienną oraz świadkowie, inni osadzeni, którzy pośredniczyli między mężczyznami. Sędzia zauważyła, że Jerzy K. i Krzysztof K. przez 10 lat byli w sporze, jeden drugiego obwiniał za wyrządzenie krzywdy ich wspólnemu znajomemu. W końcu się pogodzili, na zgodę Jerzy K. podarował koledze zegarek za 400 zł, czasem spotykali się w barze Magnat i właśnie tu doszło do odnowienia konfliktu.

- Krzysztof K. krytycznego dnia był nietrzeźwy, agresywny, w ręce miał niebezpieczny bagnet, którym zadał cios w brzuch pokrzywdzonego - mówiła sędzia Marczewska. Wyrok, który zapadł przed sądem, był zgodny z wnioskiem prokuratury. Za okoliczność obciążającą uznano kryminalną przeszłość oskarżonego, który w więzieniach spędził do tej pory ponad 25 lat. Teraz ma do odsiadki kolejne dziewięć.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto