Potyczki oświęcimian z tyszanami zawsze miały swój specyficzny klimat. Te pojedynki nazywane są przez wielu derbami, choć oba kluby położone są w innych województwach, ale oba lodowiska dzieli raptem kilkanaście kilometrów.
W pojedynku lokalnych rywali o końcowym wyniku decydują detale. Jednym z nich była postawa bramkarzy. Goście mieli oparcie w Michale Fikrcie, czego nie mogli powiedzieć tyszanie o Stefanie Żigardym.
O ile jeszcze przy pierwszym golu tyszanie nie mogli mieć do niego zastrzeżeń, choć Kalinowski trafił przy krótkim słupku, to już potem rasowy golkiper nie powinien dać się zaskoczyć Gabriszowi od tzw. zakrystii. - _Pierwsze dwa gole pozytywnie nas nakręciły _– ocenił po meczu Kamil Kalinowski, autor pierwszego gola dla Unii.
Później, Piotrowicz, pod bandą za bramką i trafił do pustej bramki. Po trzech ciosach trudno było się zebrać nawet liderowi. - Każda seria musi się kiedyś skończyć – westchnął Krzysztof Majkowski, II trener GKS.
Ze szczęścia promieniał opiekun oświęcimian Peter Mikula. - Do tej pory nie ugraliśmy z Tychami nawet punktu, więc najwyższa pora była to zmienić _– podkreślił. - _Chłopcy zaprezentowali się aktywnie w obronie. Nie pozwolili się gospodarzom rozpędzić. Robili to na tyle skutecznie, że tyszanie nie oddali zbyt wielu strzałów na naszą bramkę. Owszem, utrzymywali się długimi okresami przy krążku, ale hokej jest wymierną grą, w której liczą się bramki. To nie jazda figurowa, gdzie liczy się wrażenie artystyczne.
Niech żałują, że nie wybrali Unii
Ostatnie dwa pojedynki, także wcześniejszy przeciwko Jastrzębiu we własnej hali, a wygrany przez oświęcimian 4:1, miał dla Petera Mikuli prestiżowe znaczenie. - Wiem, że po rozpadzie krynickiego projektu szefowie klubu składali oferty przejścia do Unii niektórym reprezentantom Polski – wyjawia szkoleniowiec Aksamu. - Wybrali inne kluby i niech teraz żałują. Zarówno byli kryniczanie w barwach Jastrzębia, jak i w Tychach, nie pokazali niczego specjalnego. Tymczasem w Unii mogliby się wiele nauczyć. W Oświęcimiu, krok po kroku, powstaje ciekawy zespół.
Mikula nie chce na razie mówić o Unii jako kandydacie do medalu. - _To najgorsze, co moglibyśmy zrobić, czyli napompować sobie balonik. Tisze jediesz, dalsze budjesz _– skwitował z uśmiechem Mikula.
GKS Tychy – Aksam Unia Oświęcim 2:4 (0:2, 1:2, 1:0)
0:1 Kalinowski – Piotrowicz - Ciura 2.06, 0:2 Gabrisz - Tvardoń 3.50, 0:3 Piotrowicz 23.49, w osłabieniu, 1:3 Rzeszutko - Guzik, Durak 29.36, 1:4 Tvardoń – Barinka - Dornicz 39.59, w przewadze, 2:4 Woźnica – Havlik - Sokół 56.45, w przewadze.
Sędziował: Paweł Meszyński (Warszawa). Kary: 8 – 14 minut. Widzów: 1500.
GKS: Żigardy – Sulka, Kotlorz, Vitek, Kolusz, Malasiński – Mojżisz, Wanacki, Steber, Galant, Łopuski – Sokół, Havlik, Witecki, Parzyszek, Woźnica – Durak, Gwiżdż, Bagiński, Rzeszutko, Guzik.
Aksam: Fikrt – Kasperczyk, Piekarski, Wojtarowicz, Tabaczek, Jaros – Połącarz, Jakesz, Barinka, Dornicz, Tvardoń – Gabrisz, Ciura, Piotrowicz, Bepierszcz, Kalinowski – Adamus, Stachura, Modrzejewski oraz Fiedor, Urbańczyk.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?