Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zasole Bielańskie. Bartłomiej Bertolin stracił nogę w wypadku na kopalni. Wam zawdzięcza „drugie życie” i wygraną w wyścigu parakolarskim

Monika Pawłowska
Monika Pawłowska
Moje życie wywróciło się do góry nogami, ale amputacja, to nie koniec świata. Można zdobywać szczyty i nagrody - mówi Bartłomiej Bertolin. W majowy weekend 2021 wygrał wyścig parakolarski w dwóch kategoriach.
Moje życie wywróciło się do góry nogami, ale amputacja, to nie koniec świata. Można zdobywać szczyty i nagrody - mówi Bartłomiej Bertolin. W majowy weekend 2021 wygrał wyścig parakolarski w dwóch kategoriach. Arch. prywatne
Poniedziałek 15 czerwca 2020 roku zmienił dotychczasowe życie Bartłomieja Bertolina z Zasola Bielańskiego. 30-letni wówczas górnik wyszedł do pracy w kopalni Brzeszcze, gdzie uległ wypadkowi. Osiem dni później lekarze amputowali mu prawą stopę i część podudzia. Cały świat „runął mu na głowę”. Ale nie na długo. Po chwilowym załamaniu postanowił walczyć o siebie i swoje marzenia. Pomogli również nasi Czytelnicy, którzy dołożyli swoją cegiełkę do zbiórki na protezę i rehabilitację. Z „nową” nogą pan Bartek stanął na starcie międzynarodowego wyścigu parakolarskiego UCI XXIV Hetman Tandem Race Cup w Lublinie… na najwyższym stopniu podium. Udowodnił sobie i innym, że chcieć, to móc. Kliknij w przycisk „zobacz galerię” i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.

Bartłomiej Bertolin stracił nogę w wyniku wypadku w kopalni Brzeszcze

Nogę mężczyzny przygniótł olbrzymi głaz, była zmiażdżona. Lekarzom udało się poskładać ją, ale niestety okazało się, że stopa i podudzie obumierają. By ratować życie 30-latka, trzeba było uciąć nogę. Pan Bartłomiej nie miał wyjścia, podpisał zgodę na amputację. Jak mu się wtedy wydawało, zniknęły też marzenia o budowie wymarzonego domu i wędrówkach w góry.

Na szpitalnym łóżku w samotności (przez pandemię koronawirusa nikt nie mógł go odwiedzać w szpitalu) wył z bólu i marzył o powrocie do zdrowia, ukochanej żony i aktywności sprzed wypadku: górskich wyprawach i jeździe na rowerze.

Rodzina i przyjaciele zorganizowali zbiórkę pieniędzy na protezy i rehabilitację. Udało się zebrać 150 tys. złotych i rozpocząć nowe życie. Łatwo nie było.

- Po zbiórce rozpoczęło się hartowanie kikuta

– wspomina Bartłomiej Bertolin. - Nie było łatwo, proteza do chodzenia uwierała, robiły się odparzenia, zdecydowaliśmy z protetykiem, że zrobimy inne zawieszenie.. Pojechałem do Wrocławia i „ulepszyliśmy” tą do chodzenia i do jazdy na rowerze szosowym, bezpośrednio zapinanej do pedałów SPD, a zadanie było tym bardziej trudne, ponieważ jesteśmy pionierami w Polsce w tym kierunku. Nowa proteza do mojej szosy sprawdza się wyśmienicie, a to jeszcze nie jest finalna wersja – dodaje.

Na prototypie podarowanym przez firmę Orto-Pes Jerzego i Anny Horbułko, pan Bartłomiej wsiadł na rower i ruszył. Najpierw trenował w domowym zaciszu, ale kiedy kiedy tylko zima ustąpiła, ruszył w góry. Najpierw w Beskid Mały, a potem Żywiecki. Swoją cegiełkę dołożyli trener Jakub Foltyn i dietetyk Adam Pluciński.

- To mój mały sztab, ale bardzo dużo im zawdzięczam

– wyznaje Bartłomiej Bertolin. - Bez ich wsparcia i pomocy nie byłoby mnie w tym miejscu, gdzie teraz jestem. A przecież nie powiedziałem ostatniego słowa, ciągle pnę się do góry – dodaje.

Miłość do sportu zawiodła go na wyścig parakolarski Hetman Tandem Race Cup

- Nowa, ulepszona noga i możliwość sprawdzenia się była moim celem

– mówi pan Bartłomiej. - Namówił mnie Rafał Mikołajczyk, prezes fundacji „Moc pomocy”. Sam jeździ w tzw. poziomym rowerze, bo tylko tak może mając czterokończynowy niedowład. Mój charakter nie pozwolił mi odmówić. I tak stanąłem na starcie czteroetapowego wyścigu, jako zupełny nowicjusz – dodaje.

W majowy weekend wygrał w dwóch kategoriach: C4 oraz kat. Open C3-C5 (kody oznaczają stopnie niepełnosprawności).

- Dałem z siebie wszystko, ale nie sądziłem, że wygram i to z takimi utytułowanymi zawodnikami. To dla mnie osobisty sukces, tym bardziej, że nigdy wcześniej nie jeździłem na rowerze szosowym

– wyznaje Bartłomiej Bertolin. - Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego sukcesu i tym, którzy trzymali za mnie kciuki – dodaje.

Dla pana Bartka nie ma rzeczy niemożliwych. Jak mówi, trzeba tylko uwierzyć we własne siły i żyć na nowo.

- Jak mówi moja żona, brakuje mi tylko kawałka nogi, a ja dodaję, to nie przecież nie był koniec świata. Fakt, moje życie wywróciło się do góry nogami, ale są ludzie, którzy mają gorsze schorzenia, a jeżdżą po świecie i wygrywają. Barierę mamy w głowie i to trzeba zmienić

- mówi pan Bartłomiej. - Wiem, że można się załamać, zwariować od złych myśli, albo pójść w alkohol. Nie warto, życie jest piękne, tylko trzeba w to uwierzyć i wziąć się w garść – dodaje.

FLESZ - Sport zostaje odmrożony. Jest data!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto