Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Michał Płonka, LKS Jawiszowice: Chłopak, co ciężkiej pracy się nie boi, a efekty widoczne są na boisku

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Michał Płonka jest silnym punktem LKS Jawiszowice.
Michał Płonka jest silnym punktem LKS Jawiszowice. Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa w MICHAŁEM PŁONKĄ, 20-letnim obrońcą LKS Jawiszowice, występującym w grupie zachodniej IV ligi piłkarskiej.

Można śmiało postawić tezę, że – mimo młodego wieku – jest już pan doświadczonym obrońcą. Pokazują to jesienne mecze w grupie zachodniej IV ligi. W meczach przeciwko Chełmkowi, u siebie, a wygranym przez Jawiszowice 4:2 i zremisowanym w Krakowie przeciwko rezerwom Garbarni 3:3, wpisał się pan na listę strzelców.
Chciałem przede wszystkim powiedzieć, że obrońca rozliczany jest z tego, żeby nie mieć na swoim koncie „prywatnych” straconych goli. Skoro udaje mi się ich unikać, to strzelone gole są dla mnie wartością dodaną. To na pewno jest miłe, bo są to moje pierwsze seniorskie gole. Każde trafienie dodaje pewności i motywuje do pracy.

Pamięta pan swój seniorski debiut?
To było jeszcze w Sole Oświęcim, wiosną 2018 roku. Miałem wtedy 17 lat. Oświęcimski klub stracił strategicznego sponsora, więc został oparty głównie na młodzieży. Jego trenerem został Tomasz Świderski. Debiutowałem w wyjazdowym spotkaniu w Ostrowcu Świętokrzyskim przeciwko KSZO. Zagrać na pięknym obiekcie było dla mnie wielkim przeżyciem. Pewnie, że przed wyjściem na boisko miałem małą tremę. Jednak trzeba umieć schować stres głęboko do kieszeni. Wyszedłem, zagrałem i było to dla mnie udane spotkanie, choć Soła przegrała 0:3. Dobrze czułem się także w Daleszycach, w meczu przeciwko Spartakusowi. Tam zawsze Sole trudno się grało, bo „ściany” pomagały tamtejszej drużynie. Byłem też w Lublinie, ale na miejscowej Arenie nie zagrałem. Jednak możliwość obejrzenia z ławki meczu było dla mnie przeżyciem.

Trzecioligowe przetarcie z pewnością sprawiło, że teraz, na czwartoligowych boiskach, mimo młodego wieku, czuje się pan pewniej.

Dokładnie, choć przy trenerze Świderskim zagrałem drugą część rundy wiosennej, bo wcześniej leczyłem kontuzję. W kolejnym sezonie, w rundzie jesiennej, najpierw przy trenerze Wojciechu Skrzypku, a potem Łukaszu Surmie, grywałem mniej. To dlatego zimą 2019 zdecydowałem się na przeprowadzkę do Jawiszowic. Będąc młodym zawodnikiem, starającym się przebić do seniorskiego futbolu, potrzebowałem grania. W Sole było o to coraz trudniej.

Czy lewa obrona jest pana nominalną pozycją?
Tak. W przeszłości trenerzy próbowali mnie także ustawiać na środku obrony, ale szybko z tego rezygnowali.

Dlaczego?
Bo zawsze ciągnęło mnie do przodu, a na środku obrony tak nie można. Poza tym, właśnie na boku obrony mogę wykorzystać swój atut, czyli szybkość. Bieganie od jednego do drugiego pola karnego nie stanowi dla mnie problemu. Ktoś kiedy mi powiedział, że jestem „koniem” do pracy. Coś w tym jest, ale nic nie jest dziełem przypadku. Bardzo lubię ciężką pracę, także na treningu. Wierzę, że ostatnie dwa gole są właśnie jej owocami. Mam nadzieję, że uda mi się podtrzymać strzelecką passę w kolejnych spotkaniach. Choć muszę przyznać, że boczny obrońca musi też umieć zagrać dobrą piłkę ze skrzydła. Jakieś asysty w tym sezonie już miałem, ale to gole są przecież solą futbolu.

Kibice mówią, że gol zdobyty w derbach powiatu oświęcimskiego przeciwko Chełmkowi, był pana firmowym trafieniem.

Myślę, że każdy występujący na bocznej obronie, musi się urwać z piłką i - po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów - wpaść w pole karne, żeby na koniec precyzyjnie uderzyć w dalszy róg. To było dla mnie o tyle ważne trafienie, że dało nam prowadzenie 3:2. W Krakowie, przy stanie 0:3, dałem sygnał do szturmu. Udało się zremisować 3:3. Rezerwa Garbarni miała w swoim składzie czterech zawodników z pierwszego zespołu, występującego w drugiej lidze.

Można powiedzieć, że ostatnie dwa mecze były rodzinnymi w wykonaniu Płonków. Strzelał nie tylko pan, ale także młodszy o dwa lata brat - Dawid. Umawiacie się przed meczem na gole?
Nie, ale nie mamy nic przeciwko temu, żeby w każdym meczu „klan” Płonków dawał się rywalom mocno we znaki. Już w juniorach Soły, występujących w lidze wojewódzkiej, grywałem z młodszym bratem. On, wtedy jeszcze jako junior młodszy, dostawał szansę pokazania się w starszej grupie. „Młody” gra w środku pomocy. Jest „dziesiątką”, czyli bardziej od rozdzielania piłek. Oczywiście, stara się mnie szukać na boisku. Być może rodzinne więzy pomagają wyczuwać wzajemne intencje. Nie zamierzamy ze sobą rywalizować strzelecko, bo gramy na pozycjach mających inne zadania w zespole. Ostatnio moc jest z nami (śmiech). Jednak po meczu, nie tylko z bratem, ale także tatą, wspólnie analizujemy mecze. Tata też kiedyś kopał w piłkę w rodzinnym Malcu. W jawiszowickiej drużynie występuje też nasz wujek, Dawid Hałat, mający za sobą występy na trzecioligowych boiskach. Jesienią 2020 każde spotkanie zaliczyłem w pełnym wymiarze. Jest to dla mnie o tyle ważne, że – będąc jeszcze młodzieżowcem – pokazuję, że miejsca w drużynie nie mam na kredyt.

Myśli pan, że skoro z młodym wieku zdobyło się wiele doświadczeń, uda się jeszcze zagrać wyżej?
Gdyby była taka szansa, chętnie bym spróbował. Jednak częściej widoczni są strzelcy goli niż gracze od „czarnej roboty”. Chcę z każdego meczu wyciągnąć tyle, ile można, a co przyniesie życie, czas pokaże.

Co pan robi poza boiskiem?
Po ukończeniu szkoły średniej myślałem o studiach na AWF, ale ostatecznie zdecydowałem się na pracę. Jak trochę popracuję, może wrócę do nauki.

Najwierniejszym kibicem jest…

Moja lepsza połowa, Aleksandra, która jest na każdym moim meczu, więc to jej chciałbym zadedykować swoje pierwsze seniorskie gole.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto