Wejdź na: Serwis Specjalny Wybory 2011
Pani Ewa była pewna, że skoro tym razem bandziora pojmano, odzyska skradzione mienie, a złodziej pójdzie tam, gdzie jego miejsce, czyli za kraty. Ostatecznie za kradzież z włamaniem grozi nawet 10 lat więzienia. Jakież było zdziwienia właścicielki sklepiku, kiedy usłyszała wyrok. Sąd skazał 34-latka na... osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
Dodatkową karą jest zobowiązanie do zapłaty zadośćuczynienie w wysokości 50 złotych. Sędzia nakazał również mężczyźnie rozwiązać swoje kłopoty z alkoholem. Złodziej w chwili zatrzymania był pijany. Tak łagodny wymiar kary wzburzył panią Ewę.
- Byłam święcie przekonana, że sprawiedliwości stanie się zadość - mówi sklepikarka. - Miałam nadzieję, że skoro go złapali na gorącym uczynku, dostanie taki wyrok, że mu się odechce raz na zawsze - dodaje wzburzona. Kobieta zaraz po włamaniu straty oszacowała na blisko 500 zł, nie licząc zrabowanych pieniędzy. Zwrotu dostała zaledwie 90 złotych. Jednak nie o pieniądze się upomina, a o sprawiedliwość.
- Sumiennie płacę podatki, a złodzieja i włamywacza zwalnia się z odpowiedzialności i kosztów - mówi pani Ewa.
Na obrońcę z urzędu państwo wydało 442 zł. Skarb państwa zwolnił też oskarżonego z kosztów sądowych.
- Moim zdaniem powinien to odpracować na robotach publicznych - dodaje.
Kobieta nie zgadza się z wyrokiem sądu. - Nie znam akt sprawy - mówi Urszula Piekara, prezes Sądu Rejonowego w Oświęcimiu. - Zażądam tych akt i przeczytam - dodaje.
Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video. Zapisz się do newslettera!
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?