Wielu kibiców Chełmka było zaskoczonych pana decyzją o złożeniu rezygnacji z prowadzenia zespołu, który był przecież dla piłkarzy udany. Zapewnili sobie utrzymanie w gronie czwartoligowców na trzy kolejki przed końcem sezonu.
Moja dymisja zbiegła się z wyjazdową porażką ze Słomniczanką 0:4, w przedostatniej kolejce sezonu. Jednak to był tylko przypadek, że po tym meczu poinformowałem działaczy o swojej trudnej decyzji. Chciałem, żeby mieli więcej czasu na poszukanie następcy. Była to dla mnie trudna decyzja, ale dojrzewałem do niej od kilku tygodni. Po prostu, cytując klasyka, trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść, niepokonanym...
Może pan rozwinąć ten wers piosenki Perfectu?
Poświęciłem Chełmkowi dziesięć lat mojego życia. Z seniorami byłem związany dwukrotnie. W drugiej przygodzie prowadziłem ich przez pięć lat, a wcześniej dwa, z trzyletnią przerwą na szkolenie seniorów w Gorzowie. Jednak podczas przerwy w prowadzeniu seniorów Chełmka cały czas pracowałem w tym klubie z młodzieżą. To wymagało wielu wyrzeczeń kosztem rodziny. W weekendy nie było mnie w domu, bo albo mecze seniorów albo młodzieży. Dzieci dorastają. Córka ma już 11 lat, syn jest o pięć lat młodszy, więc pora pomyśleć o rodzinie. Mogę przychodzić na mecze seniorów w roli kibica.
Nie żal panu tego, że opuszcza drużynę w połowie drogi?
Przeciwnie. Czuję się w Chełmku spełniony. Udało mi się zrealizować długofalowy plan. Rozpoczynając drugą przygodę z seniorami, przejąłem zespół na 10. miejscu w klasie okręgowej. Potem zajmowaliśmy kolejno: czwarte, piąte, trzecie i pierwsze miejsce w „okręgówce”, czyli wywalczyliśmy upragniony awans na szczebel wojewódzki. W czwartoligowych rozgrywkach, będąc beniaminkiem, zapewniliśmy sobie utrzymanie. Przy odrobinie szczęścia, mogliśmy tego dokonać po pierwszej fazie rozgrywek, przy podziale ligi na grupy „mistrzowską i „spadkową”. Trafiliśmy „pod kreskę”, ale powiedziałem wtedy, że to nie koniec walki o utrzymanie i dalej gramy swoje. To, że na trzy kolejki przed końcem postawiliśmy pieczęć na utrzymaniu dowodzi tego, że zasługiwaliśmy na grę „nad kreską”. Tylko nieszczęśliwy splot wydarzeń sprawił, że tam nie trafiliśmy, bo zabrakło nam jednego punktu. Zostawiam drużynę w bardzo dobrej pozycji, więc wierzę, że mój następca ma dobry materiał do pracy.
Czy proporcje wychowanków do zawodników sprowadzonych z zewnątrz są w Chełmku odpowiednie?
Żaden klub nie obejdzie się bez zawodników z zewnątrz, ogranych na wyższych szczeblach, potrafiących dodać drużynie jakości i - przy których - doświadczenie zdobywają wychowankowie. W czwartoligowym sezonie pewniakiem w bramce został młodzieżowiec Olaf Przewoźnik. Swoje minuty w polu łapali Maksymilian Pędrys i Mikołaj Kukiełka, to jeśli chodzi o młodych zawodników. Z bardziej doświadczonych wychowanków można wymienić Tomka Kustrę, czy Krystiana Blocha. Zawodnicy wchodzący w seniorskie granie też dostawali swoje szanse, jak choćby Wiktor Piątek. Połowa składu to wychowankowie. Mam za sobą w Chełmku wiele wspaniałych chwil, były też łzy, ale najważniejsze, że działacze i burmistrz rozumieli, że pewien długofalowy plan wymaga czasu i cierpliwości. Ten czas dostałem, którego nie ma wielu moich kolegów po fachu w innych klubach.
- W parku Pokoju w Oświęcimiu trysnęła fontanna
- Ponad 700 kg eternitu porzucono na obszarze chronionym. Część wylądowała w stawie
- TOP 31 strzelców piłkarskiej chrzanowskiej okręgówki. Zmiana lidera!
- Pływackie mistrzostwa Małopolski dzieci i młodzików w Oświęcimiu
- Piknik na dalsze leczenie Lenki Kożuch przyniósł 21 129 zł! Zobaczcie zdjęcia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?